Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
65
KOSMOPOLIS.

nie jestem punktualny? Nie tłomacz się pan i odpowiadaj na pytania z historyi rzymskiej, które chcemy ci zadawać... Przechodzimy tu prawdziwy jej kurs w obec tych starych gratów... Co to za herb? — spytała młodego człowieka, zmuszając go do schylenia się nad ozdobą jednego z kufrów. Nie wiesz pan? To herb Caraffów, sławny mężu. A czy był papież w ich rodzie? Znów pan nie wiesz? Paweł IV, panie autorze... Jeżeli pan kiedy odwiedzi nas w Wenecyi, dopiero panu naopowiadam o dożach...
Słowa te wygłosiła z takim wzdziękiem, była widocznie tak wesoła, co jej się, niestety! rzadko zdarzało, że Dorsenne zajęty nią silnie, uczuł ściśnienie serca. Nieobecność jednoczesna pani Steno i Lincolna Maitlanda mogła być wprawdzie przypadkową, ale młody człowiek przekonany był że hrabina kocha Lincolna i nie wątpił, że jest jego metresą, w skutek czego ta podwójna nieobecność musiała mu się wydać mocno podejrzaną. Myśl podobna w obec niewinnej wesołości młodej dziewczyny sprawiła mu przykrość. Wesołość ta przybierała cechę tragiczną, jeżeli było prawdą, że drugi kochanek hrabiny wrócił niespodziewanie, ostrzeżony przez denuncyacyę. To też Dorsenne z prawdziwem wzruszeniem zapytał się pani Gorskiej:
— Jakże się miewa Bolesław?
— Przypuszczam, że dobrze — odrzekła młoda kobieta — nie dostałam jeszcze dziś listu... Wszak