Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
41
KOSMOPOLIS.

no jest zanadto wielką łotrzycą... Ale moja biedna przyjaciółka, moja śliczna Alba, co się z nią stanie, jeżeli będzie skandal, jeżeli krew zbryzga szaleństwa jej okropnej matki? Wszak ona chwilami ma pewne podejrzenia i to ją tak truje... Hm! Gorski powrócił!... I nie napisał do mnie o tem, do mnie, z którym tak często korespondował wczasie swej podróży, do mnie, któremu się zwierzał ostatniej jesieni ze swej zazdrości, pod pozorem że znam kobiety a w rzeczy samej przez próżność, że mi daje temat do powieści... Jego milczenie i powrót to już nie powieść ale dramat, a po takim słowianinie, tak na wskroś słowiańskim jak on, wszystkiego spodziewać się można. Będę wiedział zaraz czego się trzymać, gdyż z pewnością zajdzie on do pałacu Castagna. Uprze się towarzyszyć żonie dla tego, żeby zobaczyć o jeden dzień wcześniej swą dawną kochankę. Dawną kochankę?... nie. Ta sytuacya dyablo jest niejasna... i wolałbym go widzieć nad Wisłą, to byłoby pewniejszem!.. Biedna, śliczna Alba!...
Ten mały monolog wewnętrzny nie różnił się w niczem od tego, jakiby wygłosił w okolicznościach podobnych pierwszy lepszy młodzieniec zajęty panną, której matka źle się prowadzi. Jest to sytuacya wzruszająca, ale pospolita i wcale nie wymagała, żeby powieściopisarz studyował ją aż w Rzymie przez całą zimę i wiosnę, ze szkodą swej literackiej karyery. Jeżeli to zainteresowanie się przekraczało granice studyów, to Dor-