Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/463

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
457
KOSMOPOLIS.

chwili przypomniała sobie Dorsenne’a i myśl o tem, czego ten człowiek dozna na wiadomość o jej samobójstwie, dokonanem zaraz po ich rozmowie, sprawiła jej przykrość. Będzie myślał, że on jest jedyną przyczyną tej śmierci, co przecież nie jest prawdą!...
A gdy po raz trzeci zimny dreszcz przebiegł po niej od stóp do głów, Alba pomyślała, że ma inny sposób, niemniej pewny, pozbawienia się życia, tak, że nikt nie będzie podejrzywał, iż śmierć tę sama sobie zadała. Przypomniała sobie, że znajdowała się w miejscu największe budzącem obawy w Kampanii rzymskiej. Znała przecież osoby, które w kilka dni umarły z gorączki, jaką się zaraziły w podobnych miejscowościach o tej godzinie i w tej porze roku. Jeden z jej przyjaciół najlepszych, jeden z Bonapartych, zamieszkałych w Rzymie, umarł w parę dni po polowaniu w tych okolicach! Gdyby się postarała umyślnie o zarażenie się tą chorobą?... Zaczęła więc znów wiosłować, by się spocić jeszcze bardziej. A gdy uczuła, że czoło ma mokre od tego nowego wysiłku, rozpięła kaftanik i kołnierzyk, odkryła szyję, piersi, łono dziewicze i położyła się na łódce, pozwalając, by ją owiało wilgotne powietrze, by stygła na niem, wdychając w siebie zabójcze wyziewy, upojona tem wszystkiem i na pół zemdlona. Jak długo pozostawała w takim stanie półprzytomności, zanurzona niejako w tej atmosferze, przepełniającej się miazmatami coraz