Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/458

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
452
KOSMOPOLIS.

św. Pawła, zaczyna się pustynia stokroć smutniejsza od tego miejsca, w którem odbył się podwójny pojedynek Gorskiego z Florentynem Chapronem i Dorsennem, gdyż tutaj, na skraju horyzontu, rysują się błękitnawe szczyty Apenin i nie ograniczają sobą olbrzymiej płaszczyzny pustej. W tej porze roku trzody przepędzają zwykle na wzgórza z powodu gorączki, która zaczyna panować samowładnie na tym gruncie, przesiąkniętym wilgocią morską i jakby zgniłym od wód stojących, którego najusilniejsza praca nie mogła uzdrowić dotąd. Kępki eukaliptów rozrzucone gdzieniegdzie, kępki jodeł koroniastych wznoszące się z po za ruin, oto cała roślinność, jaką dojrzeć mógł wzrok Alby Steno. Ale widnokrąg ten w sam raz odpowiadał dla tej pustki moralnej, jaką ze sobą niosła, ta ruina i śmierć natury była dla niej najmilszą. A przy tem od chwili, gdy powóz posuwać się począł, uczuła w sobie dziwny spokój, prawie pogodę, jaka zwykle towarzyszy samobójstwu, zwłaszcza jeżeli to jest owocem długiej choroby umysłowej, tej melancholii, pełnej niepokoju, jaka przez ciąg całych miesięcy otoczyła nas kołem zaczarowanem jednej myśli. Zdaje się, że dusza wbrew ciału, posiada tylko pewną ograniczoną możność cierpienia i gdy ta granica raz zostanie przekroczoną, dusza staje się martwą tak, że nie odczuwa nawet wielkości ciosu, zmuszającego ją do śmierci. Różne osoby, które brały udział w dra-