Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/456

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
450
KOSMOPOLIS.

wodu podobieństwa do obrazów Luiniego, w przystępie gorączki, wyskoczyła w takiż sam sposób z okna ostatniej zimy. Stało się to o godzinie piątej rano. Biedne jej ciało spostrzegli podmiejscy dostawcy, przybywający na targ. Zadzwoniono do sąsiedniego hotelu i ta istota przepysznej piękności, owinięta została w poplamiony obrus restauracyjny. Alba, która kochała to dziecko osiemnastoletnie, przypomniała sobie łzy, jakie wylewała matka tej nieszczęśliwej — kobieta szlachetna i święta — i ta śmierć na ulicy miała mnóstwo brzydkich szczegółów.
Potem zarysował się w pamięci Alby obraz innej przyjaciółki, baronówny niemieckiej, zamieszkałej we Włoszech, która także przed dwoma laty odebrała sobie życie, rzucając się z łódki do wody niewielkiego jeziora w Kampanii rzymskiej, zwanego Porto. Znaleziono ją pływającą po powierzchni, jak Ofelię, nie uległa jeszcze zepsuciu, uśpiona na łożu ruchliwem fal i dobre jakieś ręce wydobyły ją nie narażając na żadną profanacyę tej zrozpaczonej i urzeczonej przez urok śmierci pocieszycielki.
Dwa takie wspomnienia wystarczają, gdy szaleństwo samobójstwa owłada duszą, i ostatecznie decyduje się ona do wybrania sposobu śmierci, zwłaszcza, gdy sposób ten jest niejako nakreślony z góry w tajemnicach dziedziczności. W ten to sposób wytłomaczyć się daje to zaraźliwe naśladownictwo, które ponurą sławę nadały