Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
38
KOSMOPOLIS.

kształtom eleganckim, któremi, dzięki próżności młodzieńczej, pysznił się bardzo, choć okna wystaw są bardzo liczne na drodze, którą szedł z placu Hiszpańskiego do pałacu Castagna. Pałac ten wznosi swe mury posępne nad brzegiem Tybru, na końcu Via Giulia, odpowiadając niejako wspaniałemu pałacowi Sacchetti, temu arcydziełu Sangallego. Nie oddawał się przytem zwykłej swej przyjemności, tej pstrej mozaice wspomnień, jakie budzi przechadzka po ulicach Rzymu w pamięci każdego, który wiele o mieście tem czytał. A przecież w ciągu dwudziestu minut, jakich potrzebował na dojście do miejsca schadzki, postępował obok budynków, w których drzemały całe stulecia dziejów. Więc najprzód obszerny pałac Borgezów, fortepian Borgezów, jak nazywano ten gmach w skutek formy podobnej do tego instrumentu, pomnik przepychu, w którym w dwa lata później rozegrały się sceny o wiele smutniejsze od tych, jakich widowiskiem był pałac Castagna, ruina niezasłużona, niepodobna całkiem do tej, którą spowodował hulaka kosmopolityczny Ardea. Czyż nie drżało echo całego Rzymu papieskiego w tym gmachu imponującym, ochrzczonym nazwą arcykapłana, który ukończył świętego Piotra i wypisał na frontonie obok imion apostolskich swe dumne: Paulus V Burghesius Romanus? Dorsenne nie rzucił nawet okiem na gmach wspaniały, nie zauważył także w dziesięć minut później fasady kościoła św. Ludwika,