Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/414

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
408
KOSMOPOLIS.

byłbym więcej zażądał, ale dla młodych panien trzeba mieć zawsze pewne względy...
— Niegodziwcze! — zawołał powieściopisarz — i jeszcze sobie drwisz, dokonawszy tego czynu godnego Judasza! Uwiadomić córkę, o niczem niewiedzącą, o występkach ojca!... Słyszysz pan, nigdy, nigdy, ani ja, ani pan de Montfanon nie stąpi do ciebie nogą, ani monsignor Guérillot, ani nikt z osób, które znam... Wszystkim opowiem pańską niegodziwość, opiszę ją we wszystkich dziennikach rzymskich. Zrujnuję cię, zmuszę cię do zamknięcia tego ohydnego kramu...
— Cierpliwości! cierpliwości! — odrzekł starzec wcale nierozgniewany na te gwałtowne słowa — będziesz się pan uważał za szczęśliwego, jeżeli się będziesz mógł uciec pod opiekę ojca Ribalty, w dniu, w którym nastąpi wielka likwidacya kapitalistów. Pożałujesz pan wtedy tego napadu furyi francuzkiej...
I z wyrazem cierpkiej nienawiści, świadczącej jak był zadowolony ze swego haniebnego handlu, dodał:
— O niczem nie uwiadomiłem córki niemca... A zresztą, choćbym ją i uwiadomił, to czyż nie byłoby to słusznem?... Czytałem także tę książkę. A dwie małe Schroederówny, które zabił ten Hafner, czy nie były, tak jak córka jego, nic nikomu niewinne? I tyle innych dziewcząt, które zostały ladacznicami, gdy rodzice potracili majątki, zawsze przez tego pana?... Posłałbym ich