Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/413

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
407
KOSMOPOLIS.

dzieci. Na sądach czytano list tego człowieka, pisany do Justusa Hafnera... Ach, co za list!...
— Wielki Boże! — zawołała Alba, składając ręce — i Fanny byłaby przeczytała ten list w owej książce...
— Naturalnie — odparł Julian — a obok listu resztę także z dowodami i dokumentami. Ale bądź pani spokojna, książki tej nie dostanie. Jutro rano pójdę do tego anarchisty Ribalty i wykupię ostatni egzemplarz, jeżeli Hafner już się tem nie zajął. W innych okolicznościach śmiałby się z tego, ale teraz, wobec małżeństwa córki, musi dbać o głosy prasy i trzymać pod korcem wszystko to, co mogłoby wyprowadzić na światło dzienne ciemne strony z przeszłości. Zeznanie brata owego Schroedera, przypominam sobie, jest jeszcze okropniejsze od listu...
Julian, pomimo udawania ciągłego szyderstwa i egoizmu, był usłużny; i nie wahał się nigdy, gdy mógł komu zrobić przysługę. Nie kłamał więc, mówiąc swej ukochanej, że kupi ową książkę niebezpieczną i zaraz nazajutrz rano ruszył do sklepu na ulicę Borgognona, zaopatrzony w dwadzieścia ludwików, jakich żądał antykwaryusz. Jakże się zdziwił, gdy mu ten ostatni odrzekł:
— Już zapóźno, panie Dorsenne. Młoda panna wróciła tu wczoraj wieczorem. Wobec towarzyszki swej udawała, że nie dba o książkę. He! he! ale musiała zapłacić, com chciał... Od ojca