Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/383

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
377
KOSMOPOLIS.

skonale, że żadnych przeszkód jej wyborowi stawiać nie będę... Nie, mój stary przyjacielu, znam ja mą córkę. Ani Dorsenne, ani nikt jej nie interesuje na nieszczęście. Bawiłaby się przynajmniej, gdy tymczasem wszystko ją nudzi i denerwuje. Obawiam się, by nie dostała zupełnego upadku sił, jak jej kuzynka Adryanna Navagero, do której jest bardzo podobną... Ale ja ją orzeźwię i to zaraz...
— Dorsenne zięciem? — rzekł do siebie Hafner, patrząc za hrabiną, idącą ku Albie śród rozrzuconych grupami gości i potrząsł głową, zwracając z zadowoleniem oczy ku swemu przyszłemu zięciowi.
— Takie to są następstwa, gdy się nie pilnuje dzieci — szeptał — zdaje nam się, że je znamy doskonale, aż dopiero jakie szaleństwo otwiera nam oczy... ale wtedy już zapóźno!... Zresztą ostrzegłem ją i nic mi do tego...
Ten obserwator głęboki nie wątpił także, obrzucając wzrokiem pieściwym parę, złożoną z Peppino Ardea i Fanny, że i on nie o wiele więcej zna tę pannę, którą zrobił narzeczoną księcia rzymskiego jako największy tryumf swych ambicyj światowych. Wśród mężczyzn i kobiet, zebranych w salonie i na tarasie, z włączeniem przenikliwej Lidyi Maitland, rozmyślającej o nowej zemście, sama Alba podejrzywała prawdę, ale i ona ją tylko podejrzywała. Nie myliła się, widząc początek rozczarowania u swej przyjaciółki,