Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/374

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
368
KOSMOPOLIS.

mówi o religijnych dążnościach Fanny. Gdyby się nawet rzuciła między lwów, jak święta Blandyna to nawet wtedy wołałby, że to świętokradztwo i oszustwo...
— Nie widział jej onegdaj — odrzekła Alba — ani wyrazu jej twarzy, gdy powtarzała „Wierzę...“ Nie mam w sobie mistycyzmu, wiesz pan o tem, owszem, częstokroć mam pewne wątpliwości. Są chwile, w których w nic nie wierzę, tak mi się życie wydaje smutnem i niegodziwem... Ale nie zapomnę nigdy tego wyrazu. Widziała Boga!... Kilka dam nabożnych było tam także. Staruszek kardynał jest bardzo szanowny... Wszyscy dokoła Fanny byli podobni do świętych obok Madonny, na obrazach pierwotnych, któreś mi pan nieraz pokazywał. A gdy chrzest się skończył zgadnij pan, co mi powiedziała: „módlmy się za mego ojca i za jego nawrócenie“... Prawda, że to smutne, bardzo smutne zaślepienie?
— W słowniku ojca, wyraz nawrócenie, konwersya ma zupełnie inne znaczenie. Konwersya, rzeczownik rodzaju żeńskiego, dotyczy tylko renty — rzekł Dorsenne żartując. — Ale podysputujmy trochę, hrabianko. Dlaczego ma być smutnem i niegodziwem to, że córka sądzi ojca według siebie? Przeciwnie, powinnaś pani cieszyć się z tego... Dlaczego ma to być smutnem, że ta czcigodna święta jest córką szkaradnego złodzieja?... Jakżebym chciał, żebyś pani była naprawdę moją uczennicą i żeby to nie wyglądało