Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
367
KOSMOPOLIS.

akwaforty wielkiego Piraneziego; znam... znam te zaułki i ruiny, tak pełne poezyi... Jest tam ogród na tarasie na górze, który na dachu tworzy jakby ramy z kwiatów i liści... Chcąc dostać się do kaplicy, trzeba iść po schodach krętych... można tam spotkać zakonnice w sukniach fiołkowych, w pelerynach czarnych, z twarzami szczupłemi wśród białych ram czepców i fartuszków ze szlaczkami. Prawdziwe schronisko dla bohaterek moich powieści... Byłem tam z moim starym przyjacielem Montfanonem. Gdyśmy wchodzili na tę wieżę, będzie temu ze dwa miesiące, usłyszeliśmy kilkanaście głosów dziewczęcych, delikatnych, wątłych, drżących, które śpiewały: questo cuor tu lovedrai[1]... Była to procesya uczennic, która zbliżała się ku nam ze świecami, a wysmukłe i blade światło tych ostatnich drżało w mroku dnia zapadającego... Wyglądało to prześlicznie.. Ale w każdym razie pozwól mi pani roześmiać się... gdy sobie pomyślę, jak się Montfanon rozgniewa, gdy mu ten chrzest opowiem... Niewiem tylko, gdzie znajdę starego szuana. Od czasu naszego pojedynku ukrywa się gdzieś... zapewne pokutuje. Powiedziałem już pani, że dla niego świat się nie poruszył od czasu Franciszka Gwizyusza. Żydzi i protestanci, według niego, powinni być zawsze na stosach paleni... Gniewa się, gdy mu monsignor Guérillot

  1. To serce, ty zobaczysz.