Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/372

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
366
KOSMOPOLIS.

a więc zamiast, hrabianko, słuchać swego przyjaciela Dorsenne’a, zdaje mi się, że starasz się pochwycić kilka blue devils, unoszących się po sali...
— Unosiły się przynajmniej — odrzekła Alba i pokazując Fanny Hafner i księcia Ardea siedzących na kanapie, dodała: czy to, co panu mówiłam w przeszłym tygodniu, nie urzeczywistniło się? Ale nie znasz pan całej ironii, leżącej w tem wszystkiem. Nie byłeś pan na chrzcie tej biednej Fanny.
— Prawda, pani byłaś chrzestną matką... Myślałem, że Leon XIII będzie ojcem, a jaka księżniczka burbońska matką chrzestną... Tryumf Hafnera byłby głośniejszy...
— Musiał poprzestać na swym ambasadorze i na pańskiej słudze — odrzekła Alba z uśmiechem nerwowym i gorzkim. Czy jesteś pan zadowolony ze swej uczennicy? — spytała. — Robię postępy. Zaczynam się śmiać, gdy mi się na płacz zbiera... Ale i pan byś się nie śmiał, gdybyś był widział zapał pięknej Fanny... Było to wcielenie wiary... Tylko proszę nie żartować z tego...
— A gdzież się ceremonia odbyła? — zapytał Dorsenne, ulegając tej prośbie.
— W kaplicy Panien Kanoniczek.
— Znam to miejsce — przerwał powieściopisarz — jest to jeden z najpiękniejszych kątów Rzymu! Jest to dawny pałac Piancani, duży gmach naprzeciw domu, w którym sprzedają