Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/371

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
365
KOSMOPOLIS.

goryczy, trawioną przez myśli bolesne. I pomyślała sobie: „a więc Lidya ich podejrzywa“? Jestże to możliwem, by jej matka, tak szlachetna, tak wspaniałomyślna, tak dobra, zdolną była do uśmiechu pełnego spokoju i wyższości, mając taką tajemnicę w sercu? Jestże to możliwem, by zdradzała Maudę przez tak długi czas zawsze z tym błyskiem radości w oczach? A gdy Alba chcąc pozbyć się tych podejrzeń tak potwornych, które ją dręczyły, rzuciła wzrokiem dokoła stołu, spostrzegła Peppina i piękną Fanny siedzących obok siebie i barona nieco dalej napuszonego pod mnóstwem orderów, które miał na piersi. Wszędzie kłamstwo, wszędzie fałsz! Książe uśmiechał się do narzeczonej, jak gdyby ją kochał, i zaślubiał ją po kilkumiesięcznym niegodnym oporze przeciw temu mezaliansowi, na to tylko, by zapłacić pieniędzmi, o których wiedział, że pochodzą z kradzieży, długi, jakie zaciągnął dla podtrzymania egzystencyi głupiego hulaki! Ojciec także uśmiechał się do córki, którą sprzedawał przez próżność! Takie to myśli bolesne, których cień śledził Dorsenne na twarzyczce swej przyjaciółki, nie wiedząc źródła tego cienia i usiłował ją rozerwać po obiedzie, gdy podano kawę i gdy gwar rozmów pozwolił im odosobnić się w kąciku sali, napełnionej już przez gości.
— A więc — zawołał nagle wśród rozmowy o wydawnictwach i reklamach, z powodu których przytoczył kilka anegdot księgarskich —