Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/360

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
354
KOSMOPOLIS.

wiązku chciała zapobiedz tęsknocie, która ją dręczyć zaczynała, na myśl o uczuciu, jakie na zawsze poświęciła. Była to natura zbyt czynna, zbyt przywykła do brytańskiej cnoty self control, by zagłębiać się miała w żale próżne i bezowocne. A jednak jeszcze dziś, po wielu miesiącach, które upłynęły od smutnych wypadków, jakie rozegrały się po jej wyjeździe, nie może się powstrzymać od dreszczu gdy sobie przypomni przeczucie, jakie nią owładnęło w kącie wagonu, przeczucie katastrofy zawieszonej nad niewinną głową Alby. Los „biednej małej duszyczki“ zależny był od innych osób i wyrzuty, jakie sobie robiła Maud, z powodu okropnego listu, który przesłała pani Steno, były bardzo słuszne.
Kiedy służący oddał ten list hrabinie mówiąc, że pani Gorska nie może jej przyjąć, z powodu niezdrowia, Alba Steno chciała pobiedz do pokoju swej przyjaciółki:
— Chcę ją uścisnąć i zobaczyć, czy czego nie potrzebuje — powiedziała.
— Kiedy pani hrabina zabroniła kogokolwiek przyjmować — odrzekł służący z zakłopotaniem, a w tejże chwili pani Steno, która już przeczytała list, rzekła głosem, który zdziwił Albę, tak był wzburzony.
— Chodźmy ztąd. I ja także nie czuję się dobrze...
Ta kobieta, tak dumna, tak przywykła do tego, że wszystko uginało się przed jej wolą, za-