Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/361

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
355
KOSMOPOLIS.

drżała boleśnie pod straszną zniewagą słów, które ją wypędzały z taką sromotą, ją, Katarzynę Steno! Zbladła okropnie, twarz jej się zmieniła i po raz pierwszy i ostatni Alba ujrzała matkę drżącą na całem ciele. Ale trwało to tylko chwilę. Już na dole energia obudziła się w tym dzielnym charakterze, stworzonym do wzruszeń silnych i do zmian nagłych. Jakkolwiek jednak wzruszenie to było przelotnem, zauważyła je jednak Alba i była niem żywo dotknięta. Na chwilę nawet nie wątpiła, że list był przyczyną tej nadzwyczajnej zmiany w postawie i zachowaniu się hrabiny. Niemniej niezwykłem było to, że Maud nie chciała jej, przyjaciółki, przyjąć. Cóż się więc działo? Co zawierał ten list? Co przed nią ukrywano? Jeżeli wczoraj odgadła, że między matką i Bolesławem Gorskim odbyła się scena gwałtowna i z tego powodu uczuła „ukłócie szpilki“, to teraz czyż mogła być spokojną wobec stanu, w jaki wprawiło tę matkę kilka wierszy żony Bolesława? Przyszły jej na myśl denuncyacye bezimienne, a z niemi wszystkie te podejrzenia, które napróżno od siebie odpychała od tak dawna. Niekiedy pewne przypuszczenia tak silnie przyczepiają się do danych faktów, że stają się nieomal pewnością. Tego rodzaju przypuszczenia owładnęły, niestety, Albą. Pemyślała sobie, że może jaki wypadek, może takaż sama denuncyacya, uwiadomiła Maudę o stosunku pani Steno z Bolesławem i że w tem leżała przyczyna gro-