Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/359

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nia z powagą doradczyni, której doświadczenie jest jeszcze tak świeżem. Przyjaciółka młodsza jest ciekawą i dziwi się wszystkiemu. Pragnęłaby poznać całą prawdę, cały szereg tych myśli i wzruszeń, które towarzyszą ostatnim latom panieństwa. A jeżeli jeszcze, jak to właśnie było z Albą Steno, zachodzi pewne nieporozumienie między tą młodą przyjaciółką a matką, to wtedy to uczucie dla siostry z wyboru nabiera takiej głębokości, że nie można go zerwać bez dotkliwego bólu dla jednej i drugiej strony. Dla tego to wierna i szlachetna Maud, wyjeżdżając z Rzymu, doznawała zarazem radości i zgryzot — radości, że nie będzie potrzebowała tłomaczyć się przed Albą; zgryzoty, gdyż ta myśl, że nigdy nie będzie się mogła usprawiedliwić przed swą przyjaciółką, że nigdy jej kochać nie będzie mogła otwarcie, tak jak ją kocha skrycie, sprawiała jej przykrość. I patrząc na miasto ginące w oddali, z szeregiem migotliwych świateł, szeptała:
— Niech mnie sądzi źle, ale nie odgadnie nigdy przyczyny... Któż jej teraz przeszkodzi oddać się zupełnie uczuciu dla tego Dorsenne’a niebezpiecznego i zdradliwego? Kto ją pocieszy w smutku? Kto ją obroni przed matką?... Możem źle zrobiła, pisząc do tej kobiety list, który jej oddano w obecności córki... Biedna mała duszyczko!... Niech cię Bóg ma w swej opiece!...
I zwróciła się do syna i pieścić się z jego włosami poczęła, jak gdyby przez oczywistość obo-