Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/358

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
350
KOSMOPOLIS.

nie. Najprzód nie miała żadnych złudzeń co do tej energii moralnej, z której Bolesław był tak dumny. Wiedziała, że ta wola chwiejna była na łasce pierwszego lepszego wrażenia. A przytem, nie wyznała tego wcale przed mężem, że do boleści zdradzonej małżonki przyłączyła się boleść złamanej przyjaźni. Nagle wykrycie hańbiącego postępowania matki Alby, nie zabiło w niej silnego przywiązania, jakie miała dla tej dziewczyny i przez cały ten tydzień, ciągle się niepokoiła.
— Co ona sobie o mnie pomyśli? Co jej powiedziała matka? Czy zrozumiała wszystko?
Ilekroć wychodziła z domu zawsze sobie zadawała pytanie:
— A jeżeli ją spotkam?
Ilekroć obaczyła listonosza, drżała, by nie ujrzała koperty z pismem Alby, tem pismem nieregularnem i nerwowem, zdradzającem tajny brak równowagi w tem dziwnem dziecku. Tak kochała „biedną małą duszyczkę“, jak nazywała z angielska hrabiankę. Polubiła ją tą szczególną przyjaźnią, jaką miewają młode kobiety dla dziewcząt, jest to uczucie bardzo silne i bardzo delikatne, podobne w swem odcieniu do miłości siostry starszej dla młodszej. Wchodzi w nie trochę naiwnej protekcyonalności, trochę smutku wdzięcznego i romantycznego. Starsza przyjaciółka zwykle jest surową i karcącą. Usiłuje ona okiełznać zbyteczny zapał przyjaciółki młodszej, którego jej zazdrości. Słucha i wywołuje nawet zwierze-