Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
351
KOSMOPOLIS.

przyrzeczenie przebaczenia, poprawiła własnoręcznie pod głową chorego poduszkę, która się nieco usunęła.
— Nie, moja szlachetna Maud, jest jeszcze coś — mówił on tymczasem. — Tem czemś jest to, że dowiodę ci tego, com wczoraj mówił, to jest, że pomimo mych błędów, kocham cię zawsze. Dziś zjawiasz się przedemną, jako matka, ale ja chcę mieć żonę, moją drogą żonę i odzyskam ją...
Nie odpowiedziała nic. Słuchając ostatnich jego słów, doznała wrażenia, które nigdy już w niej zatrzeć się nie miało. Pod wpływem boleści, jaka ją dotknęła, nabyła świadomości głębokiej o naturze swego męża, o tej giętkości słowianina, która ją niegdyś tak zachwycała, a która teraz grozę w niej budziła. Człowiek ten, o sumieniu ruchliwem i miękiem, już sobie przebaczył. Wystarczał mu ten projekt zgody, rozłożonej na długie lata, by mieć nadzieję jak najlepszą i był przekonany, że spełni wzięty na siebie obowiązek. Przez tydzień, który upłynął między tą rozmowną a odjazdem, ściśle wypełniał słowo, dane swej żonie. Napróżno Cibo, Pietrapertosa, Hafner, Ardea usiłowali dostać się do niego, a gdy znalazł się w pociągu, unoszącym go do Florencji, zapytał się żony z dumą, tym razem przez fakta usprawiedliwioną:
— Jesteś ze mnie zadowolona?
— Jestem zadowolona, żeśmy Rzym opuścili — odrzekła wymijająco i było to prawdą podwój-