Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
339
KOSMOPOLIS.

go opadającą i pistolet wysuwający się z niej na ziemię. Ale Gorski sam stał nieruchomie.
— To nic — zawołał lekarz — tylko ręka strzaskana!
— Bóg okazał nam miłosierdzie, na które nie zasłużyliśmy!... — rzekł margrabia.
— No, przynajmniej teraz ten szaleniec uspokoi się... Zuch Dorsenne!... — rzekł Florentyn, myśląc o szwagrze i dodał wesoło, opierając się na ręku Montfanona i lekarza, by się dostać do kanapy:
— Skończ pan prędko, doktorze, jesteś pan tam potrzebny...