Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
323
KOSMOPOLIS.

mógł żywić nadzieję że zmieni swe postanowienie, a przytem pomimo swych błędów i szaleństw, był on prawdziwym szlachcicem, więc nie mógł uciec się do środków gwałtownych i zatrzymać ją przy sobie wbrew jej woli. Musiała więc odjechać! Jeżeli przed chwilą mówił o swych uczuciach z przesadą, jeżeli wyobrażał sobie, że nie przestał nigdy jej kochać, to dla tego, że pomimo upadku zachowywał dla niej uczucie odrębne, złożone z wdzięczności, zgryzot, szacunku, i, powiedzmy otwarcie, z samolubstwa! Cenił w niej serce, o poświęceniu się którego dla siebie był pewny, a przytem, jak większość mężów zdradzających żonę wierną, był z niej dumny, choć ją oszukiwał. Wydawała mu się zawsze jako jedyna ozdoba jego życia. Była ona w jego oczach tą, do której zawsze wrócić trzeba, przyjaciółką pewną w dniach próby, portem podczas burzy, pokojem moralnym, gdy go zmącą zawieruchy namiętności. Jakże on będzie żył teraz, gdy go ona opuści? Bo opuści go, postanowienie to było nieodwołalne. Wszystko się zapadało w okół niego. Kochankę, dla której poświęcił serce najszlachetniejsze i najbardziej kochające, utracił w warunkach tak ohydnych, że zbezcześciły całe dwa lata ich miłości. Żona odjeżdża i czy uda mu się zatrzymać przy sobie syna? Powrócił, by się zemścić a nawet nie udało mu się widzieć swego rywala! Wobec tylu ciosów człowiek ten wrażliwy nadzwyczajnie doznał takiego zniechęcenia do życia, że z rozkoszą my-