Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
308
KOSMOPOLIS.

Europę, w skutek bezimiennej denuncyacyi, by wrócić jak najprędzej do tej kobiety. Był to dowód namiętności, gorączki niepozwalającej temu człowiekowi znosić dłużej wątpliwości. Jakże on musiał kochać tę zalotnicę, która go wcale nie kochała, gdyż oszukiwała go z Maitlandem! I on ma się o nią bić!... Zazdrość teraz owładnęła jej sercem kobiecem i sprawiła jej ból większy, niż oburzenie. Ona, angielka, taka duża, silna, prawie męzka w budowie swego ciała, o członkach potężnych i ciężkich, porównywała się w myśli z tą wątłą włoszką, z jej postacią okrągłą, ruchami pełnemi wdzięku, rękami drobnemi, nogą maleńką, z tą istotą żądz i rozkoszy, i przestała już pytać się:
— Jak on to mógł robić?
Odczuła teraz niejako potęgę swej rywalki. Jest to największem cierpieniem dla kobiety uczciwej i kochającej, gdy uczuje się splamioną przez samą myśl rozkoszy, jakiej doznaje jej mąż w objęciach kobiety piękniejszej, pieściwszej, gorętszej, niż jego żona. Było to także oznaką odzyskania woli w tej duszy umęczonej, ale dumnej. Uczuła obrzydzenie tak gwałtowne, głębokie i zupełne, dla tej atmosfery kłamstwa i rozpusty, w której Bolesław żył od dwóch lat, że wyprostowała się, stała się znów silną i nieubłaganą. Nie bacząc na deszcz, ruszyła ku domowi z postanowieniem wyraźnem i silnem, jak gdyby nad niem od kilku miesięcy się namyślała: