Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
287
KOSMOPOLIS.

posiada dość powagi, by mógł sprawę załagodzić. Ostatecznie myśl jej skoncentrowała się na przeciwniku Florentyna, na tym Bolesławie Gorskim, którego żona była jej przyjaciółką i który był dla niej zawsze tak grzeczny. A gdyby do niego poszła i błagała o oszczędzenie brata? Przecież nie do Florentyna dymisyonowany kochanek miał urazę... Może go jej łzy poruszą, może jej powie co było powodem ich sprzeczki i jakie zabiegi ma uczynić do brata, żeby ta sprzeczka została załagodzoną. W ostateczności może wyjedna od niego przyrzeczenie, że strzeli w powietrze, jeżeli pojedynek ma się odbyć na pistolety, a jeżeli na szpady, żeby poprostu rozbroił swego przeciwnika. Jak wszyscy, nie znający się na rzeczy, wierzyła, że są szermierze niepokonani, strzelcy nigdy nie chybiający do celu i jako kobieta miała wyobrażenia całkiem niedokładne o pojęciach mężczyzn co do zniewagi. Kobiety w ogólności nie rozumieją wzajemnego stosunku mężczyzn do siebie, zwłaszcza, gdy w rozmowach swoich z mężczyznami nie dbają o ścisłość wyrażeń, podobnie jak w rozmowach ze sobą. Są zupełnie nieświadome praw honoru. Pojedynek uważają jako dramat dowolny, który jeden z walczących może zmienić, jak mu się żywnie podoba. Niema zapewne bardziej wyjątkowego zdania w teatrze, jak ów sławny i oklaskiwany okrzyk bohaterki Augiera; „teraz, idź się bić“. Wobec takiej perspektywy, jedna kobieta na sto