Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
23
KOSMOPOLIS.

— A przytem mój Rzym niema nic wspólnego z Rzymem pana Hafnera, ani z twoim, bo jak się zdaje, przyjechałeś tu dla robienia studyów porównawczych w zakresie teratologii moralnej. Rzym dla mnie to nie Kosmopolis, jakeś pan go nazwał, ale Metropolis, miasto-matka. Zapominasz pan, że jestem katolikiem od pierwszego tchnienia, i jestem tu u siebie, w ojczyźnie mej duszy. Siedzę tu także dla tego, że jestem monarchistą, że wierzę w starą Francyę, jak ty wierzysz w świat nowożytny i że służę tej starej Francyi jak mogę, co wprawdzie nie przydaje się na nic, ale ja pełnię swój obowiązek. Jestem tu przedstawicielem św. Ludwika, jest to placówka, na której stoję po dawnemu, jak na wojnie i robię co mogę... O! ta stara Francya, jakże się odczuwa tutaj jej wielkość i jej udział w chrześciaństwie! Chciałbym, by ta to właśnie struna odzywała się w autorze tak wymownym jak pan, a nie te nieustanne paradoksy i sofizmaty. Ale to niema żadnej wartości dla was, coście powstali wczoraj a z czego się pysznicie... — dodał tonem bolesnym — nie ma wartości, że wasza historya powiązana jest nićmi webowemi z każdym kątem tego miasta! Czy bije ci serce na widok „salamandry“ Franciszka I-go i lilij, wyrzeźbionych na fasadzie kościoła św. Ludwika? Może nawet nie wiesz o tem dla czego ta ulica nazywa się Borgognona i że o kilka kroków ztąd stoi nasz kościół pod wezwaniem św. Klaudyusza burgundzkiego? Czy by-