Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
280
KOSMOPOLIS.

jaką ma strzelec dla psa wiernego! Napróżno starała się przy pomocy delikatnych i zdradzieckich insynuacyj, w jakich celują kobiety, objaśnić Florentyna o właściwym charakterze Lincolna. Poznała pod tym względem swą niemoc, i tym sposobem w jej sercu nagromadziło się tysiące wrażeń nienawistnych i streściło się w tej milczącej urazie, która wybucha przy pierwszej lepszej sposobności z przerażającą siłą dla tych, którzy nie widzieli jej powolnego, ale ciągłego wzrostu. Mówimy wtedy o braku sumienia, o pomieszaniu, o potworności. Ale tak w naturze moralnej, jak i fizycznej, niema zupełnej potworności. Sama zbrodnia nawet podlega prawom rozwoju. Między ładną dziewczynką, płaczącą dlatego, że ujrzała nową zabawkę w rękach brata — i Lidyą Maitland, otwierającą zamki, piszącą listy bezimienne, pragnącą zemsty aż do zbrodniczości, żadna nagła zmiana charakteru nie zaszła. Wszystko tam rozwijało się logicznie.
Jakże ona pragnęła sposobności, by mogła zadowolnić tę śmiertelną nienawiść i dotknąć Lincolna w miejsce najczulsze! Taką sposobność dała jej nakoniec miłość malarza dla pani Steno! Poprzednio jednak musiała się uciekać do rozmaitych drobnych środeczków, by zadowolnić swą chęć zemsty; urządzała się tak, by jej mąż mógł czytać artykuły krytykujące jego obrazy, chwaliła w obecności jego innych malarzy, znosiła mu z minką fałszywą najmniejsze słówka krytyczne