Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
274
KOSMOPOLIS.

o dwa lata, a które także niedawno opuściły Amerykę po raz pierwszy. Przyniosły one ze sobą nieprzezwyciężone przesądy, odnośnie do krwi czarnej i tę zadziwiającą bystrość odkrywania jej nawet w najdrobniejszej przymieszce, jaka odznacza prawdziwych jankesów. Ponieważ mała Chapron była zapisana jako francuzka, więc z początku zawahały się wobec podejrzenia, które jednak prędko zmieniło się w pewność, a ta pewność w odrazę, której nie ukrywały wcale. Nie byłyby dziećmi, gdyby nie były okrutne. Zaczęły więc dokuczać i krzywdzić biedną Lidyę, nie mogąc jednak w koleżankach obudzić tej pogardy, jaką jej okazywały. Klasztory i szkoły podobne są do innych ludzkich towarzystw. I tutaj także, niesłuszna pogarda zjawia się niewiadomo zkąd i dlaczego. Prześladowczynie Lidyi były także prześladowane przez swe koleżanki, urodzone w Anglii, z powodu zwrotów używanych w mowie i nosowego wymawiania. Ten dramat klasztorny, jak to zresztą łatwo pojąć, ograniczał się na małoznaczących wypadkach, tak że dozorczynie prawie wcale go nie zauważyły. Dzieci żywią namiętności równie silne jak i my, ale wybuchają one tak nagle i tak często ustają, że niepodobna ściśle oznaczyć ich siły, ani też opisać. Miłość własna Lidyi była głęboko i nieuleczalnie zranioną przez tę pogardę dla jej pochodzenia. Przypomniała sobie teraz pewne zdarzenia życia amerykańskiego, które do-