Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
19
KOSMOPOLIS.

nie mnie osobiście, ale mym ideom. Jeżeli ktoś, jak pan, ćwiczył się w łamańcach umysłowych w cyrku Sainte Beuva i Renana, nie dziw że zachwyca się tem, iż katolicyzm, ta wielka bardzo idea, służy za elegancką zabawkę tej dziewczynie, córce rozbójnika giełdowego, marzącego o małżeństwie arystokratycznem. Pańskie szyderstwo winno znaleźć pokarm w tej okoliczności, że nawet mój przyjaciel, świątobliwy kardynał Guérillot, został oszukany przez tę intrygantkę... Ale ja, mój panie, com przystępował do stołu Pańskiego obok takiego Sonis rano przed bitwą, nie pozwolę, by używano za narzędzie do karyery światowej tego, co jest wiarą wielkiego bohatera, co jest moją wiarą. Nie pozwolę, by oszukiwano starca, którego szanuję i którego objaśnię o wszystkiem, daję panu na to słowo... Co się zaś tycze tej relikwii — dodał wskazując na książkę — może się to panu wydać dziecinnem, ale nie chciałem, by ją wmięszano w tę komedyę bezwstydną. Tak, nie wmięszają jej. Nie będą pokazywać ze słowami pustemi, z oczami przymkniętemi i miną świętoszkowatą, tego brewiarza, na którym modlił się znakomity wojownik, tak panie, ten wielkiej wiary człowiek, któryby was po prostu powiesił na pierwszej lepszej gałęzi: pana, ją i Ribalta, i byłby to z jego strony czyn bardzo chwalebny... Nic mi nie uczyniła! — powtarzał, rozogniając się coraz bardziej a twarz czerwona zapaliła mu się gniewem — ależ ona jest