Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
226
KOSMOPOLIS.

ziemia. Tu spostrzegł, że długa galerya była oświetlona. Ruszył w nią śmiało, mówiąc sobie, że szereg pochodni zapalonych co dziesięć kroków, wskazuje zapewne drogę, którą będzie szła procesya i która prowadzi do bazyliki centralnej. Jakkolwiek co do ostatecznego rezultatu swych zabiegów, miał wielkie obawy, nie mógł się jednak powstrzymać od uwielbienia wspaniałego widoku, jaki przedstawiały katakumby w ten sposób oświetlone. Nierówne wgłębienia, przeznaczone dla zmarłych uśpionych w pokoju Bożym od tylu wieków, czerniały w ścianach podziemia i nadawały mu wygląd uroczysty i tragiczny zarazem. Widać było napisy, wyryte na kamieniach, a wszystkie one mówiły o wielkich nadziejach, jakie żywili ci pierwsi chrześcianie, jakiemi żywią się wierzący naszych czasów. Julian znał się na symbolice o tyle, że mógł zrozumieć znaczenie obrazów, pod któremi ci prześladowani pierwotnego kościoła ukrywali swą wiarę. Są one tak rzewne i tak proste zarazem! Kotwica przedstawia ocalenie wśród burzy, łagodny gołąb wyraża duszę, unoszącą się w niebiosa, jagnię duszę szukającą pasterza; feniks uskrzydlony mówi o zmartwychwstaniu, a podobieństwo ryby utworzone naiwnie z pierwszych liter Pana naszego: „Jezus Chrystus, syn Boży, Zbawiciel“. Ten cichy cmentarz męczenników, miał urok prawie fantastyczny w sobie wskutek tego, że napełniony był wonią kadzidła, którą Dorsenne oddychał,