Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
192
KOSMOPOLIS.

wyszedł. Pracownia jest zamknięta i nie mogę jej otworzyć dla pokazania owego portretu, gdyż niemam klucza. Co do pani i panny Steno, to nie były one już tu od kilku dni. Pozowanie zostało przerwane...
— To jest bardzo dziwne, proszę pana, gdyż przed pięciu minutami widziałem własnemi oczami jak tu weszły i powóz ich odjeżdżający potem...
Czuł, jak gniew w nim rośnie przeciw temu psu stróżowi, który nagle stanął przed nim na progu domu rywala... Florentyn także zaczął tracić cierpliwość. Płynęła w nim ta krew czarna, do której się nie przyznawał, ale która cieniowała śniadością jego cerę i czyniła go gwałtownym. Postawa dawnego kochanka pani Steno wydała mu się tak wyzywającą, że odrzekł sucho, otwierając współcześnie drzwi i chcąc przez to Gorskiego zmusić do wyjścia.
— Omyliłeś się pan widocznie... to wszystko...
— Zdaje mi się, panie — zawołał Bolesław — że przemawiasz do mnie tonem, który mi się mocno niepodoba. Gdy ktoś spełnia pewne rzemiosło, to winien przynajmniej zachować pozory...
— Byłbym panu bardzo obowiązany — odrzekł Chapron — żebyś raczył do mnie mówić inaczej, nie przez zagadki... Nie wiem, co pan rozumiesz przez wyrażenie „pewne rzemiosło“, ale wiem, że zachowanie się pańskie przy drzwiach domu, któ-