Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
167
KOSMOPOLIS.

W rzeczy samej był to Bolesław, którego hrabina zastała w salonie okrągłym. Miejsce to umyślnie wybrała dla burzliwej rozmowy, jaką przewidywała. Był to pokój odosobniony, po za salonem się znajdował i odpowiadał tarasowi. Stanowił on wraz z pokojem stołowym cały parter, a raczej antresolę pałacu. Apartament pani Steno, oraz mały salonik, w którym został Peppino, był na pierwszem piętrze, jak również pokoje hrabianki i jej guwernantki, niemki, Fraulein Weber, w tej chwili będącej w podróży.
Hrabina nie omyliła się. Pierwsze spojrzenie, jakie rzuciła wczoraj na Gorskiego, przekonało ją, że wszystko on odgadł, że wie wszystko. Nie mogła zresztą o tem wątpić, gdyż Hafner zawiadomił ją o słowach Dorsenne’a, co do skrytego pobytu polaka w Rzymie.
Nie myliła się również co do zamiarów Bolesława i jedno na niego wejrzenie przekonało ją, że znajduje się w niebezpieczeństwie. Gdy mężczyzna był kochankiem kobiety, kochankiem, który, jak Gorski, przez dwa lata żył z nią w nieustannie powtarzanych aktach miłosnych, to kobieta zachowuje względem niego pewien instynkt fizyologiczny, nieomal zwierzęcy. Każdy ruch jego, ton mowy, westchnienie, zarumienienie się, lub bladość, są dla niej znakami, które tłomaczy sobie zawsze prawdziwie. I dlaczego temu instynktowi odgadującemu towarzyszy zupełne zapomnienie dawnych pieszczot? Jest to jeden z objawów