Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
124
KOSMOPOLIS.

anonimowych. Porównanie to zresztą samo mu się narzuciło, gdy wszedł do sali, w której hrabina co wieczór przyjmowała. Ardea znajdował się tutaj wśród grupy, złożonej z Alby Steno, pani Maitland, Fanny Hafner i bogacza barona, który, stojąc sam jeden oparty o konsolę, wyglądał na dobrotliwego i czcigodnego starca, zamierzającego błogosławić zgromadzoną przed sobą młodzież. Julian nie zdziwił się wcale, widząc tak mało osób w tym obszernym salonie, zapełnionym starą brokatelą, cackami, kwiatami, meblami stylowemi, kanapami zaopatrzonemi w niezliczoną ilość poduszek. Przez całą zimę obserwował on, z sumiennością tapicera, znamionującą nowoczesnych powieściopisarzy, ten salon podobny do setek innych w Wiedniu, Madrycie, Florencyi, Berlinie, wszędzie nakoniec, gdzie pani domu, z usposobieniem mniej lub więcej kosmopolitycznem, stara się o urzeczywistnienie ideału elegancyi paryzkiej. W czasie długich wieczorów bawił się odszukiwaniem w tych ozdobach, prawie międzynarodowych, rysów miejscowych, tego, co odróżniało ten salon od wszystkich innych. Żadna istota ludzka nie zdoła się uwolnić ani od swych zwyczajów, ani zmienić charakteru swego pisma. Powieściopisarz zauważył więc, że salon ten miał na sobie jedną datę, to jest datę ostatniej podróży hrabiny do Paryża. Widać to było w materyi i jedwabiu wielkich firanek. Ton ogólny, w którym przeważała barwa zielona, za-