Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
123
KOSMOPOLIS.

chował on także, iż Rzym się powiększy i na tych placach, zapłaconych tak drogo, zaczął budować ulice całe, wyobrażając sobie, że kiedyś, jak książę Bedford i Westminster w Londynie, zostanie właścicielem ogromnej dzielnicy miasta. Niestety! przedsiębiorcy go okradli; domy wykończone stały pustkami; począł grać na giełdzie dla zaspokojenia swych długów, stracił, poczem znów zaciągał długi dla zapłacenia różnicy. Jego podpisy, jak to mówił prostacko gospodarz Marzocco, kursowały po świecie pod najrozmaitszemi formami, zapowiadając zły koniec, nieuniknioną katastrofę. Rezultatem tego było, że na wszystkich murach Rzymu, nawet na ulicy, przy której stała willa Steno, dwudziestego września, afisze różnokolorowe zapowiedziały licytacyę, pod kierunkiem kawalera Fossati, zbiorów i mebli w pałacu Castagna.
— Przewidywać, to módz — rzekł do siebie Dorsenne, dzwoniąc do drzwi pani Steno i streszczając w myśli nieprzepartą asocyacyę myśli, która mu przypomniała pałac księcia rzymskiego, zrujnowanego, w obec willi tryumfującej wenecyanki — oto alfa i omega prawdziwa... mają oni tu zwyczaj kładzenia tych liter na wszelkich cackach. Powinni także dodać ten komentarz...
To porównanie losów pani Steno z losami dziedziców Castagna spowodowało, że niestały powieściopisarz zapomniał prawie zupełnie o swym projekcie czynienia poszukiwań, co do autora listów