Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
116
KOSMOPOLIS.

łem do Rzymu w listopadzie i gdy miałem być przedstawionym hrabinie, cóż mi wszyscy mówili? Pani Steno jest w związku powszechnie znanym z mężem najlepszej przyjaciółki swej córki, a ta ostatnia martwi się tem śmiertelnie. Poszedłem do ich domu i ujrzałem to dziecko. Była owego wieczoru smutną. Widocznie odczuwała tę sytuacyę i czytałem to w jej sercu... Otóż trwa to już pół roku. Spotykaliśmy się prawie codziennie, niekiedy dwa razy na dzień. Jest ona tak opuszczoną, że bardzo niewiele posunąłem się naprzód od chwili, gdym ją pierwszy raz ujrzał. Widziałem, jak patrzała na matkę, dziś rano naprzykład z oczami pełnemi miłości i uwielbienia. Widziałem jak cierpiała, słysząc niektóre zdania tej matki, bladła nawet. Widziałem jak całowała Maude Gorską, tak jak się całuje przyjaciółkę, której się szczerze i głęboko żałuje, i widziałam jak grała w tennis z tą samą przyjaciółką wesoło, prawie jak dziecko. Widziałem, że nie mogła znosić obecności Maitlanda w jednym ze sobą pokoju, a jednak potem sama zażądała, by robił jej portret... Albo więc jest ona niewinną, albo hipokrytką, albo może dręczy ją wątpliwość, zgaduje wszystko i nic nie może odgadnąć, wierzy i nie wierzy swej matce... W każdym razie jest ona dziwnie niewyraźną ze swemi oczami koloru wody. A może jest to natura dwuznaczna, złożona z rosyanina i włoszki... Byłoby to pewnem rozwiązaniem zagadki, że jako dziewczyna