Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
109
KOSMOPOLIS.

mię wyratował z toni... O! mój przyjacielu, mój jedyny przyjacielu!...
I rzucił się, żeby przycisnąć do piersi powieściopisarza, który mu nieustannie powtarzał:
— Uspokój się, błagam cię, uspokój się!
I w głębi duszy Dorsenne, ten człowiek dzielny i prawy, mówił sobie:
— Wszak nie mogłem inaczej postąpić, ale mi przykro!...