Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
104
KOSMOPOLIS.

zem publicznie. Tym sposobem unikniesz nieszczęścia zostania zbrodniarzem, gdyż jestem pewny, że nikogobyś na gorącym uczynku nie złapał, ale co ważniejsza, nie obudzisz podejrzeń w pani Gorskiej. A więc dobrze?
I Dorsenne wstał, chcąc przygotować na stole papier i pióro.
— Dalej, napisz zaraz telegram i podziękuj swemu dobremu duchowi, że cię zaprowadził do przyjaciela, którego rzemiosło polega na rozwiązywaniu sytuacyj nierozwiązalnych napozór...
— Masz racyę — rzekł Bolesław, wziąwszy do ręki pióro — to jedyne zbawienie, to sama mądrość..
Poczem rzuciwszy pióro na stół, zawołał:
— Nie mogę... nie, nie mogę, dopóki te wątpliwości mam, dopóty nie mogę... Wszystko to jest straszne, sam to widzę... Mówisz mi o żonie, ale zapominasz o tem, że ona mię kocha i na pierwszy rzut oka wyczyta na mej twarzy wszystko, tak samo jak ty wyczytałeś... Nie zwracasz uwagi na to, ile usiłowań musiałem przedsięwziąść, by tych podejrzeń przez dwa lata nie wzbudzić. Byłem szczęśliwy a łatwo oszukiwać, gdy się szczęście ukrywa... Dziś zaś w ciągu pięciu minut ona zauważy zmianę we mnie; będzie szukała jej przyczyny i znajdzie ją... nie, nie, nie mogę. Co innego, wymyśl co innego...
— Ja już nic innego nie wymyślę — odrzekł Julian — na świecie nie ma takiego opium, któ-