Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
103
KOSMOPOLIS.

dziesz cierpiał, to przynajmniej ta myśl straszna nie będzie ci przychodziła do głowy...
Mówiąc to, wskazał ręką na broń, której lufa błyszczała pod blaskiem słonecznym, wdzierającym się przez okno. Potem, ponieważ bardzo żywe współczucie, jakiem go przejęło opowiadanie Bolesława, nie zatarło w nim autora, tak samo jak wzruszenie nie zatarło w opowiadającym przebiegłości i próżności — dodał:
— I tem bardziej nie przyjdzie ci ta myśl do głowy, że będziesz mógł sprawdzić de visu, co warte są listy bezimienne. Dwanaście listów w ciągu dwóch tygodni i do tego listów pisanych w ten sposób, przy pomocy wycinków, Bóg wie ilu gazet, to trochę za wiele! I oskarżają nas, że opisujemy niezwykłe, niebywałe nieraz charaktery w naszych książkach!... Jeżeli chcesz, to poszukamy na współkę tego, kto się dopuścił tej pięknej, drobniutkiej ohydy! To coś w rodzaju Judasza, Rodina, Jaga, a może Jagi..... Ale w tej chwili nie ma czasu do robienia przypuszczeń... Czy jesteś pewny swego służącego? Tak?... to dobrze. Poślij mu więc telegram a w tym telegramie kopię telegramu adresowanego do pani Gorskiej, z rozkazem, by go wysłał dziś wieczorem. Zapowiesz swe przybycie na jutro, przyczem zrób aluzyę do listu pisanego jakoby z Warszawy, który niby zaginął. Siądziesz dziś wieczór na pociąg do Florencyi, zkąd odjedziesz sam w nocy. Zjawisz się znowu w Rzymie jutro rano i tym ra-