Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 04.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niejszych strojach: szeroko u góry, wąsko u dołu: mężczyźni w butach kolorowych, niemniej kolorowych kapotach z porozpruwanemi rękawami, wreszcie w czapkach formą i barwą przypominających konfederatki.
Obeszli fakira dokoła marszem wspaniałym, przyczem kilka razy zmieniali damy i dopiero, ukończywszy taniec, zapytali, o co chodzi. A gdy im powiedziano, że chodzi o ścięcie i pokruszenie drzewa żywota, kazali porobić siekiery z najpołyskliwszego metalu, pięknie rzeźbione i osadzone na misternych toporzyskach.
Właśnie mieli wziąć się do roboty, kiedy jeden z nich przypomniał, że za kilka dni wypada trzechtysiączna rocznica zwycięstwa, które odnieśli Ypsylonowie nad narodem już nieistniejącym. Jako wierni potomkowie swoich przodków, cały tydzień święcili rocznicę i czyniliby to jeszcze przez tydzień, gdyby jeden z astronomów nie odkrył, że z powodu jakiejś omyłki kalendarzowej, trzechtysiącolecie przypadnie dopiero za dwa lata.
Gdy ze strony ogółu Europejczyków zaproponowano im, ażeby przystąpili do podziału pracy, po kilkudniowych naradach podzielili się — na arystokratów i demokratów, chrześcijan i antychrześcijan, narodowców i kosmopolitów i rozpoczęli długie spory, które dopiero przerwał strajk ludu prostego. Polegał on na tem, że lud nie chciał przyjmować udziału w naradach, zanim będzie miał okazję usunąć się od rzeczywistej pracy. .
Już wówczas doszłoby do wielkich zatargów między Ypsylonami, gdyby na szczęście nie zdarzył się wypadek, który kazał zapomnieć o partyjnych niechęciach. Oto, jeden z bardziej postępowych inteligentów woził z sobą, na wszelki przypadek, skrzynię bomb dynamitowych. Pewnego dnia poruszył ją nieostrożnie, skrzynka wybuchła i pozabijała wielką liczbę mężczyzn i kobiet.
Wobec strasznego nieszczęścia umilkły niesnaski i wszyst-