Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 04.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niejszym i najbogatszym narodem świata. Wszyscy u mnie pożyczają pieniędzy.
— Ja — prawił Niemiec — w niedługim czasie stworzyłem najpotężniejszy przemysł, pracę fizyczną wzmocniłem przez naukę, mam najsilniejszą armję i wojskowy porządek w państwie.
— Moja ojczyzna — zaśpiewał Włoch — jest jednem wielkiem muzeum sztuki, a moi rodacy artystami z Bożej łaski...
— A ja — odezwał się Żyd — nie posiadam nic, a ile razy zbiorę majątek, zawsze napadają mnie bandyci, obdzierają i rzucają mnie do wody. Ale ja mam taką własność, że gdy z jednego brzegu wpadnę do wody goły, to zaraz na drugim brzegu wypływam... w atłasowym żupanie, sobolowej czapce, z jednym woreczkiem pełnym złota, a drugim pełnym brylantów.
Fakir namyślał się przez pół godziny, wreszcie rzekł:
— Niema wśród was narodu, którego mi potrzeba.
Zgnębieni delegaci jeszcze raz zrobili sesję i postanowili sprowadzić przedstawicieli narodu Ypsylonów, których do tej pory nie uznawano, i ze wszelkich europejskich zebrań wyłączano. Ledwie pokazała się nowa deputacja, fakir klasnął w ręce i zawołał:
— Oto oni!... na tych oczekiwała dusza moja!...
Ypsylonowie z początku nie chcieli jechać do Indyj, albowiem w tym czasie ojczyzna ich obchodziła uroczystość wyścigów konnych. Dopiero, gdy powiedziano im, że chodzi o szczęście całego świata, zgodzili się na wysłanie deputatów z pośród klas najbogatszych, najświatlejszych i najlepiej urodzonych. Wzięli też z sobą nieco prostego ludu do posług.
Przepiękny był widok nadchodzących Ypsylonów; delegaci wszecheuropejscy nie mogli od nich oczu oderwać. Naprzód szła muzyka, wygrywająca jakiś taniec huczny i melancholijny. Za muzyką sunął wąż, złożony z kilkuset kobiet i mężczyzn, uszykowanych parami. Kobiety były w najmod-