Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 02.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stworzył ją sam Norcio, któremu zdawało się, że siedzący na wsi kuzynek Franio kocha się w Cecylji, że ona jest mu wzajemną i tylko z obawy przed ojcem uśmiecha się do Norcia i że kuzynek Franio nosi się z jakiemiś niedobremi planami.
To też Norcio nie oszczędzał Frania i już przy obiedzie zaatakował go po swojemu.
— Czy pan tu gospodaruje? — spytał młodzieniaszka.
— Staram się! — odparł nieśmiało młody człowiek.
— Uważam to — po grubych butach, które pan nosi!
Franio zarumienił się.
— Skutków mojej gospodarki nie widział pan jeszcze — rzekł młody człowiek tonem monitującym.
— Owszem, widziałem... dziurę w parkanie ogrodowym, przez którą pastuszki będą wykradać owoce — odpowiedział szorstki Norcio.
Rozmowa ta zepsuła wszystkim obiad. Po obiedzie Franio wybiegł na folwark, Plunio z ojcem panny udali się na cygara, a Norcio postanowił bawić Cesię. Ponieważ zaś wiedział, że panny lubią rozmowy sentymentalne, skierował więc pogadankę na temat uczuć i stosunków osobistych.
— Czy panią bolały kiedy zęby? — spytał głosem miękkim.
— Dlaczego? — odparła zdziwiona Cesia.
— Bo gdyby panią bolały, toby należało je wyrwać. Pani wyrwaćby zapewne nie dała, a wówczas ja, dla zachęcenia pani, pozwoliłbym sobie wyjąć mój, który mnie boli nieznośnie.
Mówiąc to, Norcio był kontent z siebie, widział bowiem, że w gawędzie swej nader szczęśliwie połączył sarkazm z tkliwością uczuć i skłonnością do poświęceń.
Panna Cecylja aż spotniała i wynalazłszy jakiś pozór, wnet porzuciła towarzystwo tak osobliwie nastrojonego konkurenta.
Odtąd stale już unikała rozmowy z nim, co Norcio spo-