Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przesuwanie stołków w bufecie; potem w bufecie zaczęły gasnąć światła i ziewający kelner zamknął szklanne drzwi, które wyskrzypiały jakiś wyraz.
„Zgubili moję blaszkę, szukając medalionu!... — myślał Wokulski. — Ja jestem sentymentalny i nudny... Ona, oprócz powszedniego chleba szacunku i pierniczków uwielbień, jeszcze musi mieć szampana... Pierniczki uwielbień, to dobry dowcip!... Ale jakiegoto ona lubi szampana?... Ach, cynizmu!... Szampan cynizmu — także dobry dowcip... No, przynajmniej opłaciła mi się nauka angielskiego“...
Błąkając się bez celu, wszedł między dwa sznury zapasowych wagonów. Przez chwilę nie wiedział: dokąd iść? I nagle doznał halucynacyi. Zdawało mu się, że stoi we wnętrzu ogromnej wieży, która zawaliła się, nie wydawszy łoskotu. Nie zabiła go, ale otoczyła ze wszystkich stron wałem gruzów, zpośród których nie mógł się wydostać. Nie było wyjścia!...
Otrząsnął się i widzenie znikło.
„Oczywiście morzy mnie senność — myślał. — Właściwie mówiąc, nie spotkała mnie żadna niespodzianka; wszystko można było zgóry przewidzieć, ja nawet wszystko to widziałem... Jakie ona ze mną płaskie rozmowy prowadziła!... Co ją zajmowało? Bale, rauty, koncerta, stroje... Co ona kochała?... Siebie. Zdawało jej się, że cały świat jest dla niej, a ona poto, ażeby się bawić.