Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 03.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dawano, potem na kapłanów, których cera była świeża, jakby oni wszystko zjadali, i — zażądał piwa, tudzież żołnierskiego chleba z czosnkiem.
Starszy kapłan osłupiał, ale powtórzył rozkaz młodszemu. Młodszy zawahał się, ale powtórzył zlecenie chłopcom i dziewczętom. Chłopcy, w pierwszej chwili, zdawało się, że nie wierzą własnym uszom; wnet jednak rozbiegli się po całym pałacu.
Zaś w kwadrans później wrócili wystraszeni, szepcząc kapłanom, że nigdzie niema żołnierskiego chleba i czosnku...
Faraon uśmiechnął się i zapowiedział, ażeby od tej pory nie brakło w jego kuchniach prostych potraw. Potem zjadł gołąbka, kawałek ryby, pszenną bułkę i popił to winem.
Przyznał w duchu, że jedzenie było zrobione dobrze, a wino cudowne. Nie mógł jednak opędzić się myśli, że kuchnia dworska musi pochłaniać nadzwyczajne sumy.
Spaliwszy kadzidła na cześć przodków, władca udał się do królewskiego gabinetu, celem wysłuchania raportów.
Pierwszym był Herhor. Skłonił się przed panem daleko niżej, aniżeli zrobił to, witając go, i z wielkiem wzruszeniem powinszował zwycięstwa nad Libijczykami.
— Rzuciłeś się — mówił — wasza świątobliwość na Libijczyków, jak Tyfon na nędzne namioty błąkających się po pustyni. Wygrałeś wielką bitwę z bardzo małemi stratami i jednym zamachem boskiego miecza zakończyłeś wojnę, której końca my, ludzie zwyczajni, nie umieliśmy dopatrzeć.
Faraon czuł, że jego niechęć do Herhora zaczyna słabnąć.
— Dlatego — ciągnął arcykapłan — najwyższa rada błaga waszą świątobliwość, abyś dla walecznych pułków przeznaczył dziesięć talentów nagrody... Ty zaś sam, naczelny wodzu, pozwól, ażeby obok imienia twego kładziono napis: „Zwycięski!...“
Licząc na młodość faraona, Herhor przesadził w pochlebstwie. Pan ochłonął z upojenia i nagle odparł:
— Jakiż przydomek dalibyście mi, gdybym zniósł armję