Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zwanie, aby raczyli natychmiast, jeżeli taka będzie ich wola, przybyć do naczelnika policji. Jakoż wszyscy trzej zeszli się o tej samej godzinie; zaś naczelnik policji, nisko kłaniając się, począł błagać ich, aby mu opowiedzieli wszystko, co wiedzą o zabójstwie dziecka następcy tronu.
Nomarcha, choć wielki dostojnik, pobladł, usłyszawszy to pokorne wezwanie, i odpowiedział, że nic nie wie. Prawie to samo powtórzył arcykapłan Sem, dodając od siebie uwagę, że Sara wydaje mu się niewinną. Gdy zaś przyszła kolej na świętego Mefresa, ten rzekł:
— Nie wiem, czy wasza dostojność słyszałeś, że w nocy, kiedy spełniono zbrodnię, uciekła jedna z książęcych kobiet, imieniem Kama?
Naczelnik policji zdawał się być mocno zdziwionym.
— Nie wiem również — ciągnął Mefres — czy powiedziano waszej dostojności, że następca tronu nie nocował w pałacu i że był w domu Sary? Odźwierny i dwie służące poznały go, gdyż noc była dość widna.
Podziw naczelnika policji zdawał się dosięgać szczytu.
— Wielka szkoda — zakończył arcykapłan — że waszej dostojności nie było parę dni w Pi-Bast...
Naczelnik bardzo nisko ukłonił się Mefresowi i zwrócił się do nomarchy:
— Czy wasza cześć nie raczyłbyś łaskawie powiedzieć mi: jak był ubrany książę owego wieczora?...
— Miał biały kaftan i purpurowy fartuszek, obszyty złotemi frendzlami — odparł nomarcha. — Dobrze pamiętam, gdyż byłem jednym z ostatnich, którzy rozmawiali z księciem owego wieczora.
Naczelnik policji klasnął w ręce i do biura wszedł odźwierny Sary.
— Widziałeś księcia — zapytał go — kiedy wchodził w nocy do domu twej pani?
— Otwierałem furtkę jego dostojności, oby żył wiecznie...