Strona:PL Bolesław Prus - Dzieci.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chociaż — i niewiara w życie wieczne zaczęła się także modyfikować. Bo czy mógł on przypuścić, ażeby — naprzykład — Jadwiga umarła i ażeby już nic z niej nie pozostało oprócz garstki popiołu?... Nie, tak być nie może, gdyż natura dopuściłaby się już nietylko okropnej, ale wprost — nikczemnej niesprawiedliwości... Przecież Dębowski człowiek rozumny, a jednak — trochę wierzy w życie przyszłe... Kto zatem wie, czy tego życia niema?... A jeżeli jest, więc i Bóg musi istnieć... A w takim razie człowiek może bez śmieszności oddawać się w obronę siłom nadziemskim i niekiedy ma prawo powiedzieć: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu!... jak uczyła go poczciwa Linowska.
„Muszę pogadać o tych rzeczach z księdzem Stanisławem...“ — rzekł do siebie Kazimierz i ucieszył się, że ma jeszcze jeden powód wybrania się do Rożków. I taki ważny powód!...
W Słomiankach przepędził Świrski dwa dni i trzy noce; były to przykre czasy widzeń gorączkowych i dziwacznych projektów. Raz, przez całą godzinę, rozmyślał nad tem, ażeby odwiedzić Linowską w Leśniczówce; innym razem postanawiał sobie, że po wizycie u Jadwigi w Rożkach, pojedzie w stronę Świerków i zawiadomi stryja, ażeby się z nim zobaczył. Oba projekta były rezultatem ogarniającej go i coraz silniejszej tęsknoty, nietyle może za stryjem, ile za dzieciństwem, nietyle za Leśniczówką, ile za spokojem.
Ach, żeby chociaż z tydzień odpocząć!... Żeby choć parę... choć jedną noc dobrze przespać!...
Przytem dręczył go nieokreślony niepokój; zdawało mu się, że lada dzień, jeżeli nie lada chwilę, coś się stanie, coś niezwykłego... Pragnął, ażeby się to już stało, ale bieg życia nie stosował się do jego pragnień.
Świrski przypomniał sobie, że kiedy w piątek wieczór po wykradzeniu Chrzanowskiego był bardzo rozdrażniony, uspokoił go krupnik... wódka z miodem... Więc i teraz popro-