Strona:PL Bolesław Prus - Drobiazgi.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakiś złośliwy genjusz zwykle wymowną jej naturę przewrócił na lewą stronę.
— Droga pani Kopyścińska — szeptała omdlewająca gospodyni domu — zacznij co mówić, jeżeli mi dobrze życzysz! Pani tłomaczysz się tak płynnie...
— Na Boga! zwolnijcie mnie od tego, bo dostanę spazmów — odparła napastowana ofiara.
Od tej chwili poczęto się nawzajem do energicznego wystąpienia zachęcać. Pan Pasternakowski mrugnął na pana Pirożkiewicza, pan Pirożkiewicz uszczypnął pana Dryndulskiego, pan Dryndulski udeptał pana sędziego Dmuchalskiego, skutkiem czego pan Dmuchalski krzyknął, połowa towarzystwa roześmiała się, doktór filozofji i t. d. przetarł znowu szkła i znowu obciągnął kamizelkę, lekarz Kocio uścisnął za rączkę pewną młodą, mocno zarumienioną panienkę, i rozmowa zaczęła się na dobre, tak dalece, że ci, którzy dotąd najzawzięciej milczeli, odtąd rozgadali się w sposób niepohamowany.
Po szczęśliwem przełamaniu pierwszych dyplomatycznych lodów — jak mówił znakomity Pirożkiewicz — szanowny i powszechnie ceniony sędzia Dmuchalski, spytawszy K. Dryndulskiego: w jakim uniwersytecie doktór filozofji i t. d. otrzymał dyplom? i dowiedziawszy się od wesołego lekarza Kocia o jeograficznych szczegółach, dotyczących miasteczka Hajdelberga, przysunął swoje krzesło do krzesła doktora filozofji i t. d., i zwracając się do tego ostatniego, rzekł:
— Hum! pandobrodzieju tego, jeżeli wolno, co też pandobrodziejowi tego najlepiej podobało się w Hajdelbergu, jeżeli wolno?...
— Stary zamek, okolica i wino reńskie — odparł doktór filozofji.
Sędzia Dmuchalski, jak to powiadają, szeroko otworzył gębę, nie tracąc jednak fantazji, dodał: