Strona:PL Bolesław Prus - Drobiazgi.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cuskie przysłowie). Istotnie wspaniałe są nowiny!... Zgadnij jakie?... mój filozofie jedyny...
— Pewnie trychiny?... — mruknął Dyncio, szybko chowając lewą nogę pod kołdrę.
— Cha! cha!... Nowiny, jedyny, trychiny!... Co za trójwiersz, trójnóg, trójca, trylogja!... Zdumiewająco, zachwycająco!... Miasto nasze robi się poetycznem — w dniu, w którym winno być filozoficznem. Ja wymyślam dwuwiersz, mój przyjaciel tworzy trójwiersz; jeden filozof miejscowy, warszawskich dwóch, razem trzech, — kto w cuda nie wierzy, niech ten zbieg wyjaśni, niech!...
— Nie rozumiem?... — bąknął Fajtuś, podczesując długą czuprynę.
— Jakto, nie rozumiesz pan? — odparł zaperzony Kajcio, zstępując z hymnu do prostej powieści. — Wszakże pan jesteś filozofem miejscowym, tutejszym, naszym i jedynym, czy tak?...
Dyncio podczesał brodę, co w przekonaniu gadatliwego poety musiało oznaczać twierdzenie, ciągnął bowiem dalej:
— Pan jesteś filozof jeden, z Warszawy przyjechało dwóch, razem trzech; trójwiersz o trychinach...
— Jakich dwóch z Warszawy?... — zawołał Fajtuś, chwytając się znowu rękami za łóżko.
— No, dwóch Klinowiczów, siostrzeńców starego Federwajsa, kolegów uniwersyteckich Kocia, którzy pisali te sławne traktaty filozoficzne... o czemże to?...
— O stosunku świadomości do bezświadomości?... To pisał tylko jeden z nich, Czesław Klinowicz, doktór filozofji uniwersytetu...
— Wiedeńskiego, paryskiego, berlińskiego et cetera! Otóż obaj stryjeczni bracia, Czesław i Wacław Klinowicze, są doktorami tych wszystkich uniwersytetów, a obecnie przyjechali tu, do nas, pod pozorem złożenia wizyty wujowi...
— Skąd pan wiesz o tem?...