Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiem ubezpieczeniu życia, jakie ja widziałem wśród ludzi kraju wyśnionego, gdzie każdy, już tylko w moc swego należenia do wielkiej rodziny narodowej, zabezpieczony był tem samem przeciwko potrzebom wszelkiego rodzaju, a to dzięki wyrokowi podpisanemu przez sto milijonów jego współobywateli.
W jakiś czas potem, kiedym przyszedł do siebie, ujrzałem się na schodach pewnego gmachu przy ulicy Tremont, zkąd patrzyłem na przegląd wojska. Pułk przechodził właśnie przede mną. Był to owego okropnego dnia pierwszy widok, który wywołał u mnie uczucia inne, niż zdziwienie, litość i osłupienie. Tutaj przynajmniej był porządek i rozum, uzmysłowienie tego, co może zrobić inteligentne współdziałanie. Czyliż być mogło, iżby dla ludzi, którzy stojąc patrzyli na to z uradowana twarzą, nie miało to żadnego innego znaczenia nad zwykłe widowisko? Czyliż nie dostrzegali oni, że to właśnie doskonała zgodność ich działania, zorganizowanie się ich pod jedną kontrolą czyniło z owych ludzi straszliwą machinę, zdolną pokonać motłoch dziesięć razy liczniejszy. Widząc to tak wyraźnie, czyliż nie mogli oni porównać naukowego sposobu, jakim się posługuje naród w wojnie, z nienaukowym sposobem jego pracy. Czyliż nie pytali oni siebie, od jakiego to czasu zabijanie ludzi było sprawą tak dalece ważniejszą, niż żywienie ich i odziewanie, że jedynie do pierwszej sprawy uważano za stosowne używać wyćwiczonego wojska, gdy tymczasem to drugie pozostawiano motłochowi.
Miało się już ku wieczorowi i ulice napełniły się tłumem pracowników sklepowych, warsztatowych i fabrycznych. Uniesiony silniejszym prądem tłumu, znalazłem się, kiedy już mrok zapadał, pośród siedliska brudu i takiego upośledzenia ludzkiego, jakie tylko