Strona:PL Beaumarchais - Wesele Figara.djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Autor, przywiedziony do rozpaczy przez intrygi i wrzaski, ale orzeźwiony powodzeniem, odzyskuje energję; co i mnie się zdarzyło. Nieboszczyk książę Conti, zacnej i patrjotycznej pamięci (wymawiając głośno jego imię, słyszy się dźwięk starego słowa: ojczyzna), rzucił mi publiczne wyzwanie, abym wystawił na scenie mą przedmowę do Cyrulika, zabawniejszą, powiadał, od samej sztuki, i abym pokazał w niej rodzinę Figara, wspomnianą w tej przedmowie. „Wasza Dostojność, odparłem, gdybym wprowadził jeszcze raz Figara, musiałbym go pokazać starszym i, co za tem idzie, wytrawniejszym: dopierożby się zaczęły hałasy; kto wie, czy ujrzałby wogóle światło dzienne?“ Mimo to, przez szacunek, przyjąłem wyzwanie; napisałem ten Szalony Dzień, dziś przedmiot tumultu. Książę pierwszy raczył zobaczyć sztukę. Był to człowiek wielkiego charakteru, pan w każdym calu, umysł wyniosły i szlachetny: otóż, mamż wyznać? rad był ze mnie.
Ale jakąż pułapkę, niestety! zastawiłem naszym krytykom, chrzcząc komedję czczem mianem Szalonego Dnia! Było wprawdzie moim zamiarem odjąć jej nieco wagi; ale nie wiedziałem jeszcze, do jakiego stopnia zmiana godła może sprowadzić na manowce. Gdybym zostawił właściwy tytuł, brzmiałby: Mąż-uwodziciel. Dałem im nowy trop: pościg gonił mnie innym śladem. Ale ta nazwa: Szalony dzień oddaliła ich o sto mil; ujrzeli w dziele już tylko to, czego w niem nigdy nie będzie. Ta przyostra uwaga o łatwości zmylenia tropu donioślejsza jest niżby kto mniemał. Gdyby, zamiast Grzegorz Dandin, Molier nazwał swój dramat Niedorzeczne parantele, byłby nim przyniósł o wiele więcej korzyści; gdyby Regnard swego Spadkobiercę nazwał Karą bezżenników, sztuka byłaby nas przyprawiła o drżenie. To, co on zrobił bez myśli, ja uczyniłem z intencją. Ale jakiż piękny rozdział możnaby napisać o sądach ludzkich i o moralności teatralnej! rozdział, któryby można zatytułować: O znaczeniu afisza.
Jakbądź się rzeczy miały, Szalony Dzień został pięć lat w tece; aktorzy wiedzieli o nim, wydarli mi go wreszcie. Czy uczynili do-