Strona:PL Beaumarchais-Cyrulik Sewilski.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
65
Cyrulik sewilski

jak... Widziałeś przed chwilą. Szukałem jej próżno po całym Madrycie. Dopiero przed kilku dniami odkryłem, że nazywa się Rozyna, pochodzi ze szlachetnej krwi, jest sierotą i żoną starego lekarza w tem mieście, imieniem Bartolo.
FIGARO. Ładny ptaszek, na honor! trudno go będzie wysadzić z gniazdeczka! Ale kto panu powiedział, że ona jest żoną doktora?
HRABIA. Całe miasto.
FIGARO. To bajka, którą ukuł przybywając z Madrytu, aby zmylić tropy i oddalić galantów. Dotąd, Rozyna jest jedynie jego pupilką; ale niebawem...
HRABIA, żywo. Nigdy!... Ach, co za nowina! Byłem gotów na wszystko się ważyć, aby wynurzyć jej me żale; i oto zastaję ją wolną. Niema chwili do stracenia; trzeba zdobyć jej miłość i wyrwać ją z niegodnych więzów, których ma się stać ofiarą. Znasz więc opiekuna?
FIGARO. Jak własną matkę.
HRABIA. Cóż to za człowiek?
FIGARO, żywo. Śliczny, gruby, krótki młody staruszek, szpakowaty, uczerniony, wygolony, chytry, zużyty, przeżyty, który węszy, szpera, stęka i łaje bez przerwy.
HRABIA, niecierpliwie. Ech! widziałem go. Charakter?
FIGARO. Brutal, skąpy, zakochany i zazdrosny bez miary o pupilkę, która nienawidzi go śmiertelnie.
HRABIA. Zatem, widoki jego są...
FIGARO. Żadne.
HRABIA. Tem lepiej. A uczciwość?
FIGARO. Ściśle tyle, ile trzeba, aby uniknąć znajomości ze stryczkiem.
HRABIA. Tem lepiej. Ukarać łajdaka, kupując własne szczęście...
FIGARO. Znaczy osiągnąć jednym zamachem dobro publiczne i własne: w istocie, arcydzieło moralności, Excelencjo!