Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wysiłków wiedzy, choroba pożarła go. Nigdy żadnego króla nie pielęgnowano tak jak tego człowieka. Tak, Bianchon, aby wydrzeć to życie śmierci, ważyłem się na rzeczy niesłychane. Chciałem go utrzymać dość długo, aby mógł być świadkiem swego dzieła, aby się ziściły wszystkie jego marzenia, abym mógł dopełnić jedynej wdzięczności jaka wypełniała mi serce, zagasić ogień który do dziś jeszcze mnie pali!
„Bourgeat, dodał po pauzie Desplein widocznie wzruszony, umarł na moich rękach zostawiając mi wszystko co posiadał testamentem sporządzonym u publicznego pisarza i datowanym z roku w którym zamieszkaliśmy razem. Ten człowiek był ślepo wierzący. Kochał Najświętszą Pannę tak jakby kochał swoją żonę. Sam żarliwy katolik, nigdy nie pozwolił sobie ani słowa wyrzutu za moje niedowiarstwo. Kiedy znalazł się w niebezpieczeństwie, prosił mnie bym nie oszczędzał niczego aby mu zapewnić pomoc Kościoła. Kazałem codzień odprawiać mszę za niego. Często, w nocy, spowiadał mi się z obaw o swoją przyszłość, bał się że nie żył dość cnotliwie. Kochany człowiek pracował od rana do wieczora. Dla kogóż byłby raj, gdyby był raj? Przysposobił się na śmierć jak istny święty, i śmierć jego była godna życia. Ja jeden szedłem za jego trumną. Kiedy złożyłem w ziemi mego jedynego dobroczyńcę, starałem się wypłacić wobec niego: spostrzegłem, że nie miał ani rodziny, ani przyjaciół, ani żony, ani dzieci. Ale wierzył, miał przekonania religijne,