Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zupełniej osobistym. Była właśnie przy śniadaniu z Elżbietą i mężem.
— Słuchaj, czy ty się domyślasz, że masz zostać po raz drugi ojcem?
— Doprawdy, byłażbyś w odmiennym stanie?... Och! pozwól się uściskać.
Wstał, obszedł stół, żona podała mu czoło w ten sposób, że pocałunek ześliznął się po włosach.
— W ten sposób, dodał, jestem naczelnikiem biura i oficerem Legii honorowej! Słuchaj-no tylko, żonusiu, ja nie chcę aby to było kosztem Stasia. Biedny mały!
— Biedny mały?... wykrzyknęła Bietka. Już siedm miesięcy jak go pan nie widział na oczy; uchodzę na pensji za jego matkę, bo ja jedna w tym domu zajmuję się nim!...
— Chłopiec, który nas kosztuje sto talarów kwartalnie!... rzekła Walerja. Zresztą ten chłopiec, to twoje dziecko, Marneffe! powinieneś płacić za niego ze swojej pensji... Co do nowego przybysza, ten nietylko nie będzie nas kosztował, ale ocali nas z nędzy...
— Walerjo, rzekł Marneffe naśladując pozę Crevela, mam nadzieję że baron Hulot będzie dbał o swego syna i nie obarczy nim biednego urzędnika; zamierzam okazać się w tej sprawie bardzo stanowczym. Toteż, działaj z całą przezornością! staraj się uzyskać odeń listy w którychby mówił o swojem szczęściu, bo pan baron coś mi zanadto daje się prosić w sprawie mojej nominacji...
I Marneffe udał się do biura, gdzie szacowna przyjaźń zwierzchnika pozwalała mu się zjawiać około jede-