Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nastej; robił tam zresztą bardzo mało, zważywszy jego znaną nieudolność i wstręt do pracy.
Znalazłszy się same, Elżbieta i Walerja popatrzyły przez chwilę na siebie jak dwa augury i parsknęły obie naraz głośnym śmiechem.
— Mów, Walerjo, czy to prawda? spytała Bietka, czy też to tylko komedja?
— Prawda fizyczna! odparła Walerja. Ta Hortensja daje mi na nerwy; toteż tej nocy umyśliłam cisnąć to dziecko jak bombę w małżeństwo Wacława.
Walerja przeszła do swego pokoju w towarzystwie Elżbiety i pokazała jej już gotowy następujący list.
„Wacławie, drogi mój, wierzę jeszcze w twoją miłość, mimo że cię nie widziałam blisko od trzech tygodni. Czy to wzgarda? Dalila nie może w to uwierzyć. Czy to raczej nie tyrania kobiety, której, jak mi mówiłeś, niezdolny jesteś już kochać? Wacławie, jesteś zbyt wielkim artystą, aby dać się tak opanować. Małżeństwo to grób sławy... Zastanów się, czy jesteś podobny do Wacława z ulicy Doyenné? Sfuszerowałeś pomnik mego ojca; ale jesteś tęższym kochankiem niż artystą, z córką powiodło ci się lepiej: jesteś ojcem, mój ubóstwiany Wacławie. Gdybyś nie przyszedł mnie odwiedzić w stanie w którym się znajduję, uchodziłbyś w oczach swoich przyjaciół za bardzo niedobrego człowieka; ale czuję to, kocham cię tak szalenie, że nigdy nie będę miała siły ci złorzeczyć. Czy mogę się mienić zawsze jeszcze

„Twoją Walerją?“